Brutus42 Brutus42
255
BLOG

Dominacja Niemiec - fakt medialny

Brutus42 Brutus42 Polityka Obserwuj notkę 0

 Ze wszystkich stron słyszymy o IV Rzeszy i dominującej pozycji Niemiec w UE, która stanie się jeszcze bardziej wyraźna po zrealizowaniu się brexitu. Krąży sobie ta obiegowa „prawda”, po wszystkich forach, telewizjach, gazetach i nikomu nie przeszkadza, że do 31 marca 2017 r. obowiązuje jeszcze w UE traktat nicejski, który jest niezwykle korzystny dla Polski i daje nam niemal identyczny, co Niemcom, wpływ na każdą decyzję podjętą w UE. Siła polskiego głosu, w porównaniu do niemieckiego ma się jak 27 do 29, gdzie większość kwalifikowaną stanowi liczba 255 na 345 wszystkich głosów(w Radzie Europejskiej UE). Jak w takim systemie Niemcy mogą narzucić cokolwiek??? Próbowali pakiet klimatyczny, bo węgiel nikogo, poza nami za bardzo nie interesował, a w Polsce rządził taki a nie inny rząd, ale przy odrobinie determinacji, możemy cały plan dekarbonizacji zablokować, w ostateczności zignorować, tak jak dotychczas redukcję CO2 ignorowali wszyscy poza nami(tylko Polska spełniła wymogi porozumienia z Kioto, o ile pamiętam, a później bezczelnie przesunięto datę, od której ta redukcja miała być rozliczana od nowa). Gdyby nas chciano straszyć jakimiś karami, w związku z tym, to pytam się ile UE jest nam winna, w związku z nie dotrzymaniem umowy o wyrównywaniu dopłat do rolnictwa, zagwarantowanej nam w traktacie akcesyjnym? Bilion Euro?

Ale wracając do meritum, obecnie nie może być mowy o żadnej niemieckiej dominacji. Niestety już niedługo traktat nicejski przestanie obowiązywać i jak pamiętamy, dopiero wtedy będzie nam grozić „śmiertelne”(„Nicea albo śmierć”?) niebezpieczeństwo dominacji, nie tyle niemieckiej, co lewicowej euro - międzynarodówki, bo sami Niemcy tutaj nie wystarczą. Po 31 marca 2017 r. stosunek naszej siły politycznej w UE, względem niemieckiej, zmieni się z 27 do 29 na 38 do 80, ponieważ decydować będzie wyłącznie kryterium demograficzne, co stanowi kolosalną różnicę. Fakt, że zgodziliśmy się na takie osłabienie naszej pozycji politycznej, zakrawa o pomstę do nieba, ponieważ taka zmiana proporcji nie oznacza, że 80 milionów Niemców ma dwa razy większą siłę głosu, niż 38 milionów Polaków, tylko de facto oznacza, że jeden Niemiec ma dwa razy większą siłę głosu, niż jeden Polak. I to jest jedyna przyczyna, dla której powinniśmy odrzucić Traktat Lizboński, na co nie pozwoliła sytuacja wewnętrzna, a konkretnie siła kosmopolitycznej euro-neomiędzynarodówki, która wtedy ujawniła po raz pierwszy swoje oblicze i całą swoją siłę, osłabiając pozycję negocjacyjną opozycyjnego wobec tej międzynarodówki polskiego rządu, który uległ pod presją tej siły. O ironio niedawno Ewa Kopacz zarzuciła w sejmie Jarosławowi Kaczyńskiemu, negocjowanie i podpisanie tego traktatu, uznając pewnie, że już nikt nie pamięta jak PO co drugi dzień oburzała się, że Lech Kaczyński ośmiela się czekać na wynik referendum irlandzkiego i blokuje integrację. Politycy PiS tłumaczą, że w warunkach prounijnych nastrojów społeczeństwa i opozycji dysponującej aparatem propagandowym, który wykorzystałby to nastawienie, wetowanie traktatu oznaczałoby przegrane wybory i przyjęcie traktatu bez żadnych warunków dwa lata później, i że w tej sytuacji Joanina i Nicea do 2017 r., to wszystko co można było osiągnąć. Rzeczywiście, trzeba się z tym niestety zgodzić, przypominając sobie atakujący nas ze wszystkich stron lament neomiędzynarodówki, nawołujący do bezwarunkowego podpisywania, w imię nie blokowania integracji, bo takie blokowanie będzie oznaczać Europę dwóch prędkości, o czym poinformował nas premier Włoch Romano Prodi, później zdekonspirowany, jako rosyjski agent. Z drugiej strony mieliśmy kompromitującą się na każdym kroku opozycję prawicową, która z przekazem, że w ogóle nie powinniśmy być członkiem UE i lamentująca z kolei od początku, że tracimy niepodległość, co trafiało do przekonania kilku procent ludzi, a u całej reszty wzmacniało przekonanie, że warto oddać władzę potrafiącym poruszać się na europejskich salonach euroentuzjastom. Obserwując późniejszą przemianę Romana Giertycha możemy podejrzewać, że od początku był sojusznikiem PO, któremu taką rolę rozpisano, podobnie jak Mikkemu(ostatnio był zdania, że wojsko powinno dokonać zamachu stanu i przekazać władzę chyba Kijowskiemu z Rzeplińskim), do którego również, z tysiąca powodów, nie mam za grosz zaufania.

Niemniej nawet po 31 marca 2017 r., nie będziemy mogli mówić o dominacji Niemiec, chyba, że bierzemy pod uwagę dominację ekonomiczną, silne wpływy na polskim rynku mediów i wpływy polityczne w postaci obozu proniemieckiego budowanego od początku lat 90-tych(finansowanie KLD, której kontynuacją jest Platforma, a alternatywą być może Nowoczesna, choć kosmopolityczna międzynarodówka jest podatna na wszelkie wpływy, które pomogą im powrócić do dominacji nad „siłami nacjonalistycznymi”, czyli partiami, które czują się powołane do walki o polski interes narodowy i podatne na takie wpływy nie są).

Dobrze, ale co taka dominacja ma wspólnego z naszym członkostwem w Unii Europejskiej? Kiedy w Brukseli toczyły się negocjacje Traktatu Lizbońskiego, pisałem na internetowych forach, że gdybyśmy mieli scenę polityczną przypominającą przedwojenną wyrosłą spośród elit, które w większym lub mniejszym stopniu przyczyniły się do odzyskania niepodległości, to mielibyśmy hasło „Nicea/pierwiastek albo liberum veto” popierane przez wszystkie siły i „pierwiastek” wynegocjowalibyśmy z łatwością, ponieważ, byłoby to przyjęte z ulgą na Zachodzie ustępstwo z naszej strony, przeciwnicy domagaliby się Nicei, a o bezwarunkowym podpisywaniu gardłowano by jedynie na kilkuosobowych wiecach KPP. KPP była jedyną partią, od początku zdecydowanie przeciwną niepodległości Polski. Kiedy Marks wyrażał zadowolenie z wybuchu powstania styczniowego, bo marzył o upadku caratu, Waryński gorączkowo protestował, przeciwko wspieraniu kapitalistycznej Polski, która dla komunistów miała być czymś zdecydowanie gorszym, niż carat, bo oznaczałaby powrót do znaczenia klasy „polskich panów”. Dla kosmopolitów z Michnikiem na czele, od dominacji niemieckiej, czymś zdecydowanie gorszym są rządy „pisowskich faszystów”(nie muszą sobie tam nawzajem uzasadniać, że „nadeszły straszne czasy”, o czym ostatnio napisali nawet w nekrologu Janiny Paradowskiej). Świetlaną alternatywą dla Waryńskiego było ponadnarodowe komunistyczne imperium, które miało opanować cały świat, dla Michnika taką alternatywą jest superpaństwo w postaci Stanów Zjednoczonych Europy, a rolą Michnika w ramach neomiędzynarodówki jest pacyfikowanie, na rozmaite sposoby, polskich oporów wobec powstania takiego państwa.(O rozmaitych sposobach nie będę tu pisał).

Podobnie teraz, gdyby scena polityczna przypominała międzywojenną, to naprawdę nie musielibyśmy się obawiać żadnej dominacji, choćby dlatego, że nikt by tu żadnych nadziei nie wiązał z wrześniową interwencją Komisji Europejskiej, a wszystkie siły polityczne byłyby przeciwne ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski. Problem dominacji niemieckiej to jest problem nie naszego członkostwa w Unii Europejskiej, które należy wykorzystywać na naszą korzyść, na zasadzie, że wszystko co jest w interesie Polski jest w interesie Unii, ponieważ nie jest w interesie Unii, aby Polska stanowiła gospodarkę peryferyjną i uzupełniającą wobec centrum, jak również nie jest w interesie Unii dominacja polityczna tego centrum, jako nowego „Koncertu mocarstw”, tylko równowaga sił, do której zachwiania dojdzie po brexicie i po 31 marca 2017 r. Dlatego skoro mleko już się rozlało należy dążyć do renegocjacji traktatu i do rozszerzenia UE o Ukrainę, jeżeli dojdzie tam do marginalizacji sił odwołujących się do tradycji UPA i Białorusi po upadku Łukaszenki, która kiedyś nastąpi. Nie możemy się bać integracji z terenami I Rzeczpospolitej, bo zagrożeniem dla nas jest imperializm rosyjski, a nie ukraiński i w naszym interesie leży przesunięcie granicy „cywilizacji Zachodu” na Wschód.

Tak więc problem dominacji niemieckiej, to kwestia niezależnej polityki gospodarczej, uporządkowania sytuacji na runku mediów(choćby na wzór niemiecki) i wyeliminowania kosmopolitycznych sił ze sceny politycznej w demokratycznych wyborach, a nie problem naszej obecności w Unii.

 

Brutus42
O mnie Brutus42

„zrządzeniem losu dzieje się tak, iż w ostatnich dwudziestu latach rzeczpospolita nie miała wroga, który jednocześnie i mnie nie wypowiedziałby wojny.” ______________Marek Tulliusz Cyceron ________ Nie sposób wypowiedzieć bardziej patetycznego zdania.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka